Pomyślałam że zapytam w pewnej grupie nauczycieli, jakie tematy byłyby dla nich ciekawe. Jedną z propozycji było – „jak wygląda moja odpowiedzialność jak mi dziecko o 3 w nocy wyskoczy oknem na wycieczce”.
Mam dobrą wiadomość – nie wygląda. Nie możecie odpowiadać za coś co było nie do przewidzenia. Cudów nie zrobicie.
Chciałabym Was dzisiaj zapoznać z pewnym orzeczeniem, które też dotyczyło wypadku na wycieczce szkolnej. Komisja Dyscyplinarna przypisała nauczycielowi popełnienie przewinienia dyscyplinarnego ale SĄD APELACYJNY PRAWOMOCNIE GO UNIEWINNIŁ.
Teza przedmiotowego orzeczenia brzmi:
„Przypisanie nauczycielowi odpowiedzialności za wypadek prowadzący do uszczerbku na zdrowiu ucznia – czyli za naruszenie ustawowego obowiązku polegającego na rzetelnym realizowaniu zadań związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa uczniom w czasie zajęć organizowanych przez szkołę (art. 6 ust. 1 in fine Karty Nauczyciela) wymaga udowodnienia przez Rzecznika dyscyplinarnego zawinionego / świadomego działania nauczyciela prowadzącego do takiego skutku. (…) W sytuacji gdy uczeń powierzony opiece nauczyciela ulega nieszczęśliwemu wypadkowi, którego opiekun nie był w stanie przewidzieć, nawet przy dołożeniu najwyższej staranności, to nie możemy przypisać nauczycielowi winy za taki wypadek (…). A tym samym nie możemy przypisać nauczycielowi odpowiedzialności dyscyplinarnej”.
(wyrok Sądu Apelacyjnego w Szczecinie, III Wydział Pracy i Ubezpieczeń Społecznych z dnia 24.06.2020 r., sygn. akt III APo 1/20).
Co z tego wynika dla nauczyciela ?
1. Nauczyciel jest odpowiedzialny za zapewnienie uczniom bezpieczeństwa w czasie zajęć organizowanych przez szkołę – myślę że to każdy nauczyciel wie, a wielu nawet boi się że ciąży na nich odpowiedzialność „za wszystko”. Oczywiście nauczyciel musi dbać o to aby uczniowie, podczas jego zajęć (jak i przerw – dyżury), byli bezpieczni ale odpowiedzialność ta nie ma charakteru nieograniczonego. Jeszcze z domu pamiętam strach mamy – nauczycielki o to co będzie jak stanie się coś czego przewidzieć nie można.
2. Jednak tu pojawia się dobra wiadomość dla nauczycieli. Nauczyciel nie odpowiada za wszystko. To logiczne, że nauczyciel nie może odpowiadać za rzeczy, którym nie mógł zapobiec. Drogi Nauczycielu, aby móc Ci przypisać odpowiedzialność dyscyplinarną, Twoje zachowanie musi być świadome i ZAWINIONE. Rzecznik Dyscyplinarny musiałby Ci móc obiektywnie przypisać winę. Ty nie masz zabezpieczyć ucznia przed całym złem świata, bo jakkolwiek bardzo byś się nie starał tego zrobić, tak się nie da. Własnego, biologicznego dziecka też przed całym złem świata nie zabezpieczysz, jakkolwiek byś na nie nie chuchał i dmuchał. Nie da się. Ty masz tylko – i aż – dołożyć najwyższej staranności w dbaniu o bezpieczeństwo uczniów. Jeżeli dziecko ulegnie wypadkowi w trakcie należytego sprawowania przez Ciebie opieki to nie jest to Twoja odpowiedzialność.
Stan faktyczny w tamtej sprawie był taki, że nauczyciel pełnił funkcję kierownika wycieczki szkolnej dla uczniów tzw. podstawówki. Zajęcia były prowadzone w górach i dotyczyły zjazdów na nartach. Rzecznik Dyscyplinarny zarzucił nauczycielowi m.in. że:
1. nierzetelnie ocenił umiejętności uczniów – tutaj należy wskazać, że obwiniony nauczyciel był nauczycielem wfu,
2. nie dochował należytej staranności weryfikując listę uczniów, którzy udawali się na tą wycieczkę,
3. nie dochował należytej staranności w przygotowywaniu wyjazdu i jego dokumentacji
a wszystko łącznie doprowadziło do wypadku jednej z uczennic, który miał miejsce podczas wykonywania zjazdów. W rzeczywistości więc nauczyciel został obarczony odpowiedzialnością za wypadek uczennicy.
Dość mocne „oskarżenie”.
Najważniejszym zarzutem było to, że „obwiniony uchybił obowiązkom (…) poprzez brak należytej staranności w sprawowaniu nadzoru nad uczestnikami wyjazdu i błędnie podjęte decyzje związane z organizacją zajęć. Tym doprowadził w konsekwencji do wypadku uczennicy”.
I tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Najważniejsze jest to, że nawet jeżeli uznać działania nauczyciela za zawinione to
MIĘDZY DZIAŁANIEM NAUCZYCIELA A SKUTKIEM MUSI WYNIKAĆ RACJONALNY ZWIĄZEK PRZYCZYNOWO – SKUTKOWY.
To znaczy, że żeby przypisać wam odpowiedzialność dyscyplinarną pomiędzy ewentualnie popełnionym przez Was, drodzy nauczyciele, „uchybieniem” a danym zdarzeniem, tj. np. wypadkiem, musi istnieć taki związek, który jest oczywisty a przynajmniej całkowicie da się przewidzieć.
Przykładowo przewidywalne jest to, że jeżeli zostawicie przedszkolaka samego w centrum miasta na niebezpiecznej ulicy to może stać mu się krzywda. Jeżeli więc w takiej sytuacji coś się temu przedszkolakowi stanie, tak, wtedy nauczyciel może mieć duży problem.
Czy jednak normalnym następstwem tego, że nie pilnujecie ucznia o 3 w nocy jest to, że wyskakuje on przez balkon i łamie sobie nogę ? No zazwyczaj jednak nie. Wiadomo, jak to w prawie – wszystko zależy od szczegółów, od tego czy np. był wyjątkowo pobudzony tuż przed zaśnięciem, czy istniały wtedy podstawy np. do udzielenia pomocy medycznej, w tym psychiatrycznej itd. Zazwyczaj, jednak, przeciętny uczeń o 3 w nocy nie wyskakuje z balkonu tylko śpi a więc nie możecie odpowiadać za to, że go „nie dopilnowaliście”. Nie macie możliwości być zawsze i wszędzie. Odpowiadacie tylko za swoje zaniedbania i tylko o tyle o ile pomiędzy nimi a danym zdarzeniem, tj. np. wypadkiem, występuje związek przyczynowo – skutkowy. Tymczasem trudno uznać za jakiekolwiek zaniedbanie to, że o 3 w nocy spaliście. Poza tym, jak wyżej, brak jakiegokolwiek związku pomiędzy tym a wypadkiem ucznia wyskakującego przez balkon.
Wracając jednak do omawianego orzeczenia, należy zauważyć, że Sąd Apelacyjny stwierdził, iż:
„Nie sposób przy tym uznać, że prowadzenie dokumentacji, dokonanie oceny umiejętności narciarskich uczniów, sporządzenie listy uczestników zjazdu, czy niesporna obecność opiekunów, pozostawały w normalnym związku przyczynowym z wypadkiem na stoku. Jako absurdalne Sąd ocenił powiązanie realizacji harmonogramu wycieczki w zmienionej wersji (…) z wypadkiem uczennicy E.W. Nie sposób bowiem racjonalnie przyjmować, że zmiana dokumentacji w zakresie miejsca realizacji zajęć, jak również sama zmiana trasy zjazdu, czy zapewnienie uczniom opieki na stoku, w normalnym toku zdarzeń, doprowadziły do skutku w postaci wypadku, jakiemu uległa uczennica”.
Zauważcie, że mamy tutaj kolejne „słowo – klucz” niezbędne do tego aby przypisać jakiemukolwiek nauczycielowi odpowiedzialność dyscyplinarną – „W NORMALNYM TOKU ZDARZEŃ”. Jesteście odpowiedzialni za to co jest przewidywalne, normalne, co założyłby każdy rozsądnie myślący człowiek – a nie za wszystko.
Czy normalnym następstwem złego prowadzenia dokumentacji jest wypadek ? No nie….. Każdemu może zdarzyć się jakiś błąd przy prowadzeniu dokumentacji ale zazwyczaj nie powoduje on wypadków uczniów….
Czy nieprawidłowe sporządzenie listy uczestników zjazdów zazwyczaj prowadzi do wypadku ? No też nie….
Czy normalnym następstwem złego harmonogramu zajęć jest wypadek ? No nie….
Czy zmiana miejsca zajęć powoduje wypadek ? Przykładowo, czy to, że zajęcia będziecie mieć w sali nr 20 zamiast w sali numer 10 spowoduje, że uczeń przytrzaśnie sobie rękę drzwiami ? No właśnie nie….
Tutaj warto wspomnieć, że decyzja o zmianie trasy była przemyślana, nie była to trasa np. trudniejsza niż trasa na jakiej zajęcia miały się pierwotnie odbywać, nie była to trasa bardziej niebezpieczna. Po prostu trasa o porównywalnym stopniu trudności i bezpieczeństwa co trasa pierwotna, a nawet bezpieczniejsza bowiem na pierwotnej trasie był tłok i dużo osób nieumiejących jeździć. Można więc powiedzieć, że większym zagrożeniem dla uczniów był brak zmiany trasy.
Jak słusznie zauważył Sąd Apelacyjny:
„decyzja o zmianie trasy z całą pewnością nie miała wpływu na zdarzenie, jakie nastąpiło na stoku, gdyż zdarzenie było ewidentnie nieszczęśliwym wypadkiem. Tego zdarzenia nikt nie mógł przewidzieć, ani jemu zapobiec, poza osobami, które nieprawidłowo ustawiły i zabezpieczyły ratrak przy trasie zjazdowej”.
Rzeczywiście, w przedmiotowej sytuacji miało miejsce złe ustawienie siatki zjazdowej i ratraku przy trasie. Czy nauczyciel mógł jednak to wiedzieć ? Nie, skoro stok został dopuszczony do użytku i na pierwszy rzut oka nie wyglądało na to, że ze stokiem jest „coś nie tak” to nauczyciel miał całkowite prawo założyć, że stok jest dobrze zabezpieczony. W końcu nie sprawdzamy każdej śrubki i każdej siatki idąc nawet samemu czy z własnym, biologicznym dzieckiem. Jeśli coś jest dopuszczone do użytku i wygląda OK to naturalnie zakładamy, że jest OK.
Więc jak można przypisywać nauczycielowi odpowiedzialność za wypadek w takiej sytuacji ? Nie można.
Tak samo czy normalnym następstwem tego, że, drogi nauczycielu, śpisz o 3 w nocy, jest to, że Twój uczeń wyskakuje przez balkon i łamie sobie rękę ? Też nie. Nijak więc nie można przypisać Ci za to odpowiedzialności dyscyplinarnej (a tym bardziej karnej).
Należy zauważyć również, że w przedmiotowej sytuacji, którą oceniał Sąd Apelacyjny, do wypadku doszło wskutek tego, że uczennica zmieniała tor zjazdu wskutek nieostrożnego zjazdu innej osoby, przy czym nie był to nauczyciel ani nikt z opiekunów.
BYŁA TO SYTUACJA NAGŁA, KTÓREJ NAUCZYCIEL NIE MÓGŁ ZAPOBIEC A KTÓRA RÓWNIE DOBRZE MOGŁABY MIEĆ MIEJSCE TAKŻE W MIEJSCU GDZIE PIERWOTNIE MIAŁY ODBYWAĆ SIĘ ZAJĘCIA, JUŻ NIE WSPOMINAJĄC O TYM, ŻE NIJAK TEJ SYTUACJI NIE ZAPOBIEGŁOBY TO, ŻE NAUCZYCIEL BY WCZEŚNIEJ POINFORMOWAŁ DYREKTORA, W ODPOWIEDNIM TRYBIE, O ZMIANIE MIEJSCA ZAJĘĆ.
Czy do takiej sytuacji mogło dojść również w pierwotnym miejscu przeprowadzania zajęć ? Mogło, z podobnym prawdopodobieństwem.
Czy zaakceptowanie nowego harmonogramu zajęć, zmiany miejsca przez dyrektora jakoś by zapobiegło tej sytuacji ? Fizycznie i logicznie rzecz biorąc nie ma takiej możliwości.
Skoro do wypadku doszło wskutek nieostrożnej zmiany toru jazdy przez inną osobę to czy nauczyciel mógł temu jakoś zapobiec ? No nie bo i jak – jest to sytuacja nagła, nauczyciel nie miał żadnej możliwości działania.
Czy wobec powyższego można nauczycielowi przypisać odpowiedzialność za wypadek na stoku ? Nie.
Owszem, zgodnie z art. 6 pkt 1 Karty Nauczyciela „nauczyciel obowiązany jest: 1) rzetelnie realizować zadania związane z (…) zapewnieniem bezpieczeństwa uczniom w czasie zajęć organizowanych przez szkołę” i stąd wielu nauczycieli uznaje, że „cała odpowiedzialność za wypadek mojego ucznia podczas moich zajęć spada na mnie” ale, jak widzisz, nie jest tak do końca. W sytuacji w której pomiędzy Twoim działaniem a wypadkiem brak jest logicznego związku przyczynowo – skutkowego, w sytuacji w której normalnym następstwem Twojego działania nie jest to że wydarzył się wypadek – nie można przypisać Ci odpowiedzialności, czy to dyscyplinarnej czy to karnej, za ten wypadek. Nie jesteś odpowiedzialny za wszystko. Nie jesteś w stanie być odpowiedzialny za wszystko. Tak się, po prostu, nie da.
Ciekawe jest również, że w przedmiotowej sytuacji, którą analizował Sąd Apelacyjny, rozważana była także odpowiedzialność karna nauczyciela. Postępowanie karne zostało umorzone wobec braku znamion przestępstwa.
Sąd Apelacyjny, analizując przedmiotowy przypadek, zwrócił uwagę również na to, że nie można dokonywać oceny zachowania nauczyciela, co do weryfikacji listy chętnych na wyjazd, przez pryzmat późniejszego nieszczęśliwego zdarzenia, wypadku. Należy, jednak, wziąć pod uwagę, że w przedstawionym stanie faktycznym kierownikiem wycieczki był, jak już wspomniałam wyżej, nauczyciel wfu, który wiedział jakie są możliwości psychofizyczne uczniów i ich umiejętności. Do wyjazdu byli kwalifikowani ci uczniowie, którzy dadzą sobie radę z takim zjazdami i którzy chcą brać udział w takim zadaniu. Niedopuszczalna jest późniejsza weryfikacja, że widocznie była zła kwalifikacja skoro doszło do wypadku. Takiej weryfikacji nie można przeprowadzać przez pryzmat wypadku.
W SYTUACJI GDYBY NIE DOSZŁO DO WYPADKU, NIKT BY NIE UZNAŁ, ŻE BYŁA ZŁA KWALIFIKACJA UCZNIÓW, A WIĘC NIE SPOSÓB TEGO UZNAĆ, DLATEGO, ŻE BYŁ WYPADEK.
Takie ustalenia powinny być obiektywne a nie przez pryzmat późniejszych wydarzeń. Gdyby nauczyciel nie brał pod uwagę tego czy uczniowie mają odpowiednie możliwości, dopuszczał uczniów, którzy – obiektywnie rzecz biorąc – z takim zadaniem sobie nie poradzą to wtedy można by się zastanawiać nad odpowiedzialnością dyscyplinarną nauczyciela za taką kwalifikację. Tylko wtedy. Tak jednak nie było.
Tutaj jeszcze raz dobrze widać, drodzy nauczyciele, że odpowiadacie za to za co, logicznie rzecz biorąc, odpowiadać możecie, za sytuacje kiedy można wam przypisać winę, za niedopełnienie pewnych obowiązków czy ich złe wykonywanie – a nie za wszystko jak czasami chciałyby Komisje Dyscyplinarne….
Pamiętajcie: nawet wobec nauczyciela istnieje zasada domniemania niewinności, co przy odpowiedzi na pytanie „jaka jest odpowiedzialność jak dziecko na wycieczce o 3 w nocy wyskoczy przez balkon” oznacza, że, żeby takiemu nauczycielowi przypisać odpowiedzialność dyscyplinarną:
1) zachowanie takiego nauczyciela musi być ZAWINIONE,
2) pomiędzy jego zachowaniem a np. wypadkiem musi istnieć NORMALNY, TYPOWY, LOGICZNY ZWIĄZEK PRZYCZYNOWO – SKUTKOWY,
a powyższe musi być udowodnione. Wszelkie domniemania na niekorzyść nauczyciela są zabronione.
W normalnym toku zdarzeń nie ponosisz, więc, odpowiedzialności dyscyplinarnej za to, że Twój uczeń o 3 w nocy postanowi wyskoczyć oknem.
Mówię „nawet wobec nauczyciela” bo jeszcze z domu pamiętam ten strach, to podejście, że „nauczyciel odpowiada za wszystko”.
A gdyby były jakieś problemy to zapraszam do kontaktu. Współpracuję z radcą prawnym, udzielamy płatnych porad prawnych, możliwa także reprezentacja zarówno przed komisjami dyscyplinarnymi jak i sądami.
Wpis opublikowany pierwotnie na Facebooku: https://www.facebook.com/PRAWNIKiNAUCZYCIEL/posts/713529104109302